Woda
szumiała cichutko. Wiatr otulał moje
ciało. Ciepły sweter drapał stwarzając nieprzyjemne uczucie, zawsze, kiedy
dotykał mojej skóry. Czułam czyjąś obecność. To chyba mężczyzna. Znajdował się
bardzo blisko, lecz na tyle daleko, by nie móc mnie objąć. Nie wiem kim był,
czy co robił. Za to jestem pewna jego obecności. Egzystowaliśmy w zupełnej
zgodzie. Spokój wypełniał mój umysł, mimo że byłam pewna, iż za chwilę woda
lunie z nieba, niczym wielki wodospad. To jego obecność, tak na mnie działała.
Usłyszałam zrywający się wiatr. Nikt nie uciekał, bo prawdopodobnie byliśmy
zupełnie sami. Poczułam jego ciepłą dłoń na moim ramieniu. Chyba chciał mnie
przytulić. Wyrwałam się gwałtownie.
-Już dobrze,
jestem przy tobie – usłyszałam ciepły, męski głos Mateusza i poczułam, jak mnie
obejmuje – To tylko zły sen.
-Nie! –
krzyknęłam
-Słucham? –
zdziwił się
-Wcale nie
był zły – powiedziałam wyrywając się z jego objęć i popędziłam do łazienki
Zapaliłam
światło. Stanęłam przy umywalce próbując uspokoić oddech. Czułam, jak zimne
krople potu spływają po mojej twarzy. Odkręciłam kurek, po czym obmyłam twarz
wodą. Ukojenie – wyszeptałam.
Usiadłam na ziemi i schowałam twarz w dłoniach. Nie miałam pojęcia, co się
dzieje. To nie był koszmar, ale musiałam krzyczeć podczas snu. Pokręciłam głową
i wyszłam z łazienki. Wyczuwając przedmioty znajdujące się obok, próbowałam
wrócić do łóżka. Położyłam się i odetchnęłam z ulgą. Wiedziałam, że już nie
zasnę.
-Co się
stało? – spytał z troską
-Nic,
zupełnie nic – pokręciłam głową – Co się ze mną dzieje?
-Każdemu
śnią się czasami koszmary, to normalne Oluś – pogładził mnie po głowie
-Ten sen nie
był zły – powiedziałam – Chyba – dodałam niepewnie
-Zapomnij o
tym, idź spać, dopiero czwarta.
-Przepraszam,
że cię obudziłam
-Przestań.
Wracam do swojego pokoju.
-Idź, idź –
wyszeptałam przyjmując informację do wiadomości
Miałam
wyrzuty sumienia. Mateusz był wspaniałym mężczyzną. A ja? Miałam wrażenie, że
go wykorzystuję. Tyle rzeczy, w których mi pomagał. Bezbronna Olka – prychnęłam
***
Usnęłam.
Spałam parę godzin, chyba nic mi się nie śniło.
Sny mogą być wspaniałym darem albo
największym przekleństwem. Odskocznią od problemów albo ich początkiem.
***
-Hej, hej, hej – usłyszałam Iwonę
Nie no, czy
ona nigdy nie da sobie spokoju? Fantastycznie
-Co robicie?
– spytała zdecydowanie przeciągając ostatnią sylabę
-Nic –
odparłam oschle
Byłam pewna,
że mój brat spojrzał na mnie karcąco.
-Piękna
pogoda – westchnęła -Wybierzemy się na plażę?
-Jasne,
właśnie mieliśmy się szykować.
Braciszku,
co z tobą?
***
Słońce
ogrzewało moje ciało. Leżałam na kocyku leniwie sącząc zimny napój. Wyobrażałam
sobie historie, które nie miały prawa bytu. Myślałam, co by było gdybym jednak
widziała. Czy byłabym tą samą Olą? Czy spędzałabym wakacje razem z Mateuszem?
Może miałabym u swego boku mężczyznę zakochanego we mnie za zabój? Takiego,
który wskoczyłby za mną w ogień?
Wszystko
zadawało się być niezwykle odległe. Kolejne sekundy dzieliły miliony lat, co
dopiero mówić o latach, które mnie czekały. Cały czas za czymś gonimy. Czekamy
na urlop, wakacje, różnorodne wydarzenia, jak koncerty, czy mecze. Zatracamy
się w ciągłym oczekiwaniu zapominając, że żyjemy tu i teraz. Wszystko na tym
świecie jest niczym porcelana. Kruche i delikatne, a jednocześnie, może właśnie
przez to, bardzo wyniosłe i drogocenne. Zupełnie, jak nasze życie. Ciąg wielu
krótkich chwil tworzących dnie, tygodnie, miesiące, a w końcu lata. Każdy
dźwięk, dotyk, każdy moment, tyle magii…
-Słuchasz
mnie? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Iwony
-Tak,
oczywiście.
-W takim
razie, co powiedziałam?
-Przepraszam
– pokręciłam głową
-Może się
zakochałaś, co? Muszę ci powiedzieć, że na tej plaży jest pełno przystojniaków,
nie zdziwiłabym… - przerwała, gdyż najwyraźniej dotarł do niej sens słów, które
wypowiedziała bez większego namysłu
-Nie gniewam
się – odpowiedziałam zgodnie z prawdą – Nie musicie obchodzić się ze mną, jak z
jajkiem.
-Po prostu…
- zaczęła, lecz przerwała, być może w nadziei, że znów się wtrącę i ułatwię jej
całe zadanie, ale nie miałam takich planów. Chciałam, żeby to powiedziała.
Nagle
poczułam, że coś we mnie uderzyło. Zaczęłam masować głowę. Ktoś musi mieć sporo
siły.
-Nic ci nie
jest?! – usłyszałam histeryczny głos Iwony
-Ja tylko
nie widzę, to nie choroba, przez którą rozpadnę się po jednym uderzeniu – odpowiedziałam
sucho
Wokół
zapanowało zamieszanie, jakby fakt dostania piłką w głowę był niezwykłą
sensacją.
-Przepraszam, to był przypadek, nie chciałem… - usłyszałam skruszony męski głos – Swoją drogą mogłaś tego uniknąć, poćwicz refleks – próbował żartować
-Przepraszam, to był przypadek, nie chciałem… - usłyszałam skruszony męski głos – Swoją drogą mogłaś tego uniknąć, poćwicz refleks – próbował żartować
-W porządku,
tylko kup mi nowe oczy, najlepiej zielone- uśmiechnęłam się przesadnie
Byłam pewna,
że spoważniał.
Kuba, Kuba, Kuba xD Jak zwykle świetny rozdział, tylko trzeba było trochę poczekać :P. Pisz dalej! Nie mogę się doczekać czwórki :)
OdpowiedzUsuń