-Przepraszam,
ale to mój domek – usłyszałam ciepły kobiecy głos
-Niemożliwe,
musiała się pani pomylić – mój brat niezwykle pewnie odpowiedział na jej
pytanie
-Och,
faktycznie, może masz rację – zachichotała głupiutko – Jestem Iwona.
-Mateusz, a
to moja siostra Ola – zdawał się być zniecierpliwiony, ale jego dobre maniery
nie pozwalały mu, tak po prostu wyrzucić jej za drzwi
Kolejna
dziewczyna, której mój brat zawrócił w głowie. Prawie każde wakacje zaczynamy
podobną akcją. Zawsze będę pamiętać, jak jedna przyszła z niecierpiącym zwłoki
pytaniem ‘Którędy do lodziarni?’ Śmieliśmy się z niej całe wakacje. Bidulka
chyba się poddała, bo więcej jej nie widzieliśmy. Iwona, cóż dopiszę ją do
listy.
Mateusz.
Szczupły umięśniony brunet, podobno ma piękne ciemne oczy. Zawsze nosi nikłą
bródkę. Uwielbiam jej dotykać.
-Idziecie na
plażę? – spytała po paru minutach niezręcznej ciszy
-Chcielibyśmy
chwilę odpocząć – jestem pewna, że uśmiechnął się przepraszająco
Czułam się,
jak piąte koło u wozu. Wyobcowana, niewidziana Ola.
-Ja się z
chęcią wybiorę – każde kolejne słowo mówiłam coraz pewniej
-Jesteś
pewna? – spytał zatroskany – Pójść z tobą?
-Nie, nie
trzeba.
-Troskliwy
braciszek, no proszę – zaśmiała się
-Jestem
niewidoma – odparłam bardzo szybko i pewnie, jak zawsze, gdy musiałam to
powiedzieć, zupełnie normalna rzecz.
-Przepraszam,
nie wiedziałam… nie chciałam… - jąkała się
-W porządku,
rutyna – uśmiechnęłam się
Czy
ktokolwiek wykrzywiłby usta w akcie zadowolenia, gdyby znalazł się w podobnej
sytuacji? Chyba po prostu uśmiechałam się wtedy, kiedy inni nie widzieli powodu
do radości. Specyficzny ze mnie człowiek.
-To może
pójdziemy z Olą przywitać się z morzem, a ty do nas dołączysz? – zaproponowała
Co za
kobieta! Której części ‘odczep się’ nie rozumiała?
-W porządku
– zgodził się po chwili
Słucham?! Ty
też przeciwko mnie?
-Wspaniale!
Cudownie! – krzyczała – Potrzebujesz pomocy? – zwróciła się do mnie
-Mogłabyś
mówić mi, którędy idziemy i jakie przeszkody nas czekają – westchnęłam cicho
-Oczywiście
– odparła krótko – Będziemy niedaleko, żebyś mógł nas znaleźć – powiedziała
kokieteryjnie i wyszłyśmy z domku
***
-Masz
świetnego brata – powiedziała po paru cichych minutach drogi
-Wiem –
uśmiechnęłam się
-Miałabyś
coś przeciwko, gdybyśmy, no wiesz, byli razem? – niezwykle bezpośrednia ta
nasza Iwonka
-Myślę, że
to nie zależy ode mnie. Najpierw powinnaś spytać się o to Mateusza –
powiedziałam z lekką zgryźliwością w głosie
-Racja,
racja – zamyśliła się
-Myślę też,
że nie powinnaś być natarczywa. Żaden chłopak tego nie lubi, a mój brat
szczególnie – pomagałam jej? To niemożliwe. Chyba chciałam też pomóc sobie. Jej
zaloty były nie do zniesienia!
-Tak, tak,
dzięki.
Ratunku?
-Jesteśmy
blisko wody, prawda? Słyszę szum – powiedziałam
-Chciałabyś
podejść bliżej? – zapytała troskliwie i złapała mnie za rękę prowadząc w
kierunku morza
Nagle
poczułam, jak zimna woda omywa moje stopy. Chłód przeszył moje ciało. Schyliłam
się, alby dotknąć przezroczystej cieczy dłońmi. Nieustannie uśmiechałam się pod
nosem. Tyle piękna jest na tym świecie, tyle życia. Przelewałam wodę między
palcami, bawiłam się nią.
-Spróbuj –
zwróciłam się do Iwony
-Sama nie
wiem, nie uważasz, że to dziwne?
-Radość z
życia? W dzisiejszych czasach być może. Dlatego trzeba z tym złym przekonaniem
walczyć.
-Jesteś
bardzo silna.
-Dziękuję –
odparłam i wstałam, by złapać parę promieni słońca
-Już jestem
– usłyszałam głos mojego brata
-Nareszcie –
wymamrotałam
-Może
pokazałbyś… pokazalibyście mi okolicę? Jestem tu pierwszy raz – zaczęła
-Z chęcią,
ale jutro, w porządku?
-Och, tak,
jasne- wydawała się być zawiedziona
-Odprowadzić
cię? – spytał z lekką, lecz dobrze ukrytą niechęcią
-Oczywiście!
– pisnęła – To znaczy, jeżeli tylko chcesz - odchrząknęła
***
-Jestem z
ciebie dumna. Możesz kogoś nie lubić, ale twoja kultura wygrywa z każdą
niechęcią – powiedziałam, kiedy wracaliśmy do naszego domku
Zaśmiał się
głośno i objął mnie swoim ramieniem.
-Pamiętasz,
jak kiedyś udawaliśmy parę, żeby przepędzić natrętnych adoratorów?
Mojemu
braciszkowi zebrało się na wspomnienia, nieczęste, ale bardzo przyjemne
zjawisko.
-Chyba
twoich adoratorek - zachichotałam
-Cicho –
szturchnął mnie w bok, co wywołało kolejną salwę śmiechu
Dzień miał
się ku końcowi. Czułam na skórze ciepło zachodzącego słońca. Jeszcze 30 dni, by zmienić swoje życie na
zawsze. Tylko i aż 30 dni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz