piątek, 11 lipca 2014

Ciemność czwarta.

-Podaj model i już lecę kupować – odpowiedział zaczepnie
Zupełnie odruchowo uśmiechnęłam się nieznacznie, ale chwilę później przypomniałam sobie, że powinnam być na niego zła i spoważniałam.
-To jakiś skandal! Jak możesz ją tak obrażać?! – krzyknęła histerycznie Iwonka
-Aleksandra – podałam mu rękę trochę, dlatego że tego chciałam, trochę, bo chciałam dopiec Iwonie
-Jakub – poczułam, jak ściska moją dłoń – Może zagrasz z nami w siatkówkę?
-Ignorant! – nowa adoratorka Mateusza znowu atakowała
Podobało mi się, że w żaden sposób nie wykluczał mnie z normalnego życia. Wybaczam mu każdy nietakt, bezsensowną wypowiedź. Doskonale wiedział, co mówi. Był chyba pierwszą osobą, która traktowała mnie zupełnie normalnie. Nie widział mojej niepełnosprawności, widział dziewczynę, ładną, czy brzydką wszystko zależy od gustu. Iwona chciała być w porządku, chciała być dobrym człowiekiem, który reaguje na problemy innych. Nie mam jej tego za złe, doceniam dobre intencje, ale to nie jest to, czego oczekuję.
-Może innym razem – odpowiedziałam
Odszedł. Zapewne szczęśliwy, bo spełnił swój obywatelski obowiązek bycia miłym dla niepełnosprawnego.

Jakub:

Nie podoba mi się – myślałem przez całą drogę od jej koca do boiska. Powtarzałem to, jak mantrę. W pewnym momencie nawet uwierzyłem, że to prawda, ale mimo to nie potrafiłem wyrzucić z głowy wspomnienia o niej. Denerwowała mnie swoją pewnością siebie. Chciałem dopiec jej jakimś nietaktowną zaczepką, jak pomysł grania w siatkówkę, ale była zadziwiająco spokojna. Z lekkością wypowiedziała parę słów służących, jako grzeczna odmowa. Dzieciak ze mnie. Miałem ochotę rzucić piłką, ale nigdzie nie widziałem odpowiedniego miejsca, od którego odbiłaby się z hukiem albo zniszczyła jakąkolwiek rzecz. Wszędzie tylko wolna, bezsensowna przestrzeń. Nawet złość na samego siebie nie pomagała. Ciągle czułem zapach jej perfum, widziałem gęste, ciemne włosy, które powiewały na wietrze z delikatnością równą jej ruchom. Coś ciągnęło mnie do niej niezależnie od tego, jak bardzo chciałem być daleko.
-Niezła jest. Jeżeli Ty jej nie chcesz, to biorę ją.
-Pyskata – obejrzałem się przez prawe ramię w nadziei, że zobaczę ją jeszcze chociaż raz – I chyba zajęta – dodałem, gdy zobaczyłem obok niej wysokiego mężczyznę.
Poczułem lekkie ukłucie zazdrości w środku, ale szybko je przepędziłem. Przecież ty jej nawet nie lubisz.
-Oj tam, cięty język zawsze można utemperować – zaśmiał się, niczym typowy cwaniak
 Idiota – pomyślałem. Chyba znalazłem swój cel. Chociaż nie, nie warto. Pewnie go to nawet nie zaboli, a do tego nadal będzie równie głupi, co teraz.
-To jak? – spytał
-Jesteś zwykłym prostakiem – powiedziałem ze złością, rzuciłem mu piłkę i odszedłem. Słyszałem tylko, jak z udawanym zawodem mówi: „Czyli jednak nie będzie moja” i śmieje się szyderczo. Zacisnąłem pięści. Z Adrianem znam się od podstawówki. Zawsze był moim najlepszym kumplem, masę głupot zrobiliśmy razem, ale w sprawie dziewczyn różniliśmy się diametralnie. On był zwykłym podrywaczem, nie interesowały go długoterminowe związki, chciał się dobrze bawić. Ja natomiast… no właśnie. Różnie ze mną bywało, ale teraz szukam kogoś na dłużej, może nie na zawsze, nie myślę, o tym, jak w słowo oznaczające wieczność wpasować jakąś dziewczynę, jednak czekam. Nabrałem szacunku do kobiet. Wydoroślałem. W porządku, tylko troszeczkę – pomyślałem, a moją twarz spowił zadziorny uśmiech. Przyspieszyłem kroku.


Aleksandra:

-Co to za chłopak? – spytał mój brat
-Kuba – odpowiedziałam krótko, nie chcąc zaczynać dłuższej dyskusji, spotkanie bez większej historii. Może zobaczę go jeszcze gdzieś ukradkiem, ale to wszystko.
-Nie Kuba, tylko palant! – krzyknęła Iwona. Zaczęła nawet wymachiwać rękoma, bo dostałam w policzek, czego ku mojej uciesze nie zauważyła. Nie zniosłabym półgodzinnego przepraszania – Jego rodzice popełnili błąd, przy nadawaniu mu imienia – prychnęła – Wyobrażasz sobie, że…
-Spokojnie, nic się nie stało – przerwałam jej, bo niespecjalnie podobała mi się wizja długiej opowieści z komentarzami Iwony. Chociaż te, muszę przyznać były nawet zabawne. Jej panika była zabawna.
-Na pewno? – spytał – Jeżeli chcesz, to mogę pójść z nim porozmawiać – odchrząknął znacząco i zaśmiał się, ale wiedziałam, że jest do tego zdolny. Starsi bracia zawsze dbają o młodsze siostry, taki ich przywilej- uśmiechnęłam się promieniście na tę myśl
-No i to jest prawdziwy facet! – Iwona wskazała ręką na Mateusza, wiem, bo znowu dostałam w twarz i zaczęłam poważnie rozważać przeniesienie się na koc mojego brata, gdzie nadmiernie ruchliwa ręka dziewczyny mnie nie dosięgnie  - A nie jakiś Kubuś – prychnęła ze złością i opadła na koc, co rozpoznałam, po cichym odgłosie uderzenia o piaszczyste podłoże – Chociaż – dodała po chwili milczenia – Był naprawdę przystojny.
-Jak wyglądał? – spytałam lekko przygryzając usta
-Był blondynem, miał krótkie włosy umiejętnie postawione na żel, tak by wyglądały atrakcyjnie, a nie, jak… - Niebieskie oczy- powiedziała po ułamkach sekund zostawionych, aby każdy mógł dokończyć poprzednie zdanie, jakimś niekoniecznie kulturalnym zwrotem- W zasadzie mogły być też zielone. Zbyt krótko go widziałam. W każdym razie wspaniale komponowały z resztą – wydawało mi się, że skończyła, kiedy odparła – Może włosy były po prostu rozwiane? – zamyśliła się – Ciało miał wyrzeźbione, to chyba sportowiec – dokończyła swój opis


Rozmarzyłam się, próbując zobaczyć jego obraz. Włosy koloru piasku, oczy nieba, bądź trawy, ciało atlety… Był irytujący, ale nie aż tak bardzo, aby zakłóciło to wspaniały obraz, jaki stworzyłam w swojej głowie. To nigdy nie będzie to, co zobaczy Iwona, czy Mateusz, ale zapewniam, że jest równie świetne. Przygryzłam usta i uśmiechnęłam się lekko. Podobał mi się. Denerwował mnie, ale jakaś nieznana mi siła kazała mojemu umysłowi go lubić. Na chwilę zapomniałam nawet, że prawdopodobnie nigdy się nie spotkamy.

1 komentarz:

  1. Jak zwykle niezwykłe. Kuba świetny i mam nadzieję na ciekawy rozwój wydarzeń ^^

    OdpowiedzUsuń