niedziela, 7 września 2014

Ciemność siódma.

Ludzie są zabawnymi stworzeniami pełnymi sprzeczności i niejasności. Chcą być nieprzerwanie szczęśliwi, a gardzą dobrem, które otrzymują każdego dnia. Narzekają na swoje życie, pogłębiając się w bezsensownej depresji. Twierdzą, że szczęście ich omija, ktoś na górze się nimi nie interesuje. Prawda jest zupełnie inna. Winni są tylko oni. Oczekują wielkiego pudełka pełnego drogich prezentów, nie dostrzegając małego pudełeczka, które leży obok ich łóżka każdego dnia. Prezentu otrzymywanego zawsze, gdy otwieramy oczy. Dobra, bez którego nic nie miałoby sensu i nic nie mogłoby trwać.
Życia
Oglądałam kiedyś pewien program, w którym prowadzący pytał przypadkowych przechodniów, o dziesięć rzeczy najcenniejszych dla nich. Jedna z nich szczególnie zapadła mi w pamięć. Dziewczyna stwierdziła, że jest to właśnie życie, bo w nim zawiera się wszystko, co najpiękniejsze. Miłość, radość, uśmiech bliskiej osoby, najszczersze uściski, kiedy dwoje ludzi wybacza sobie swoje przewinienia. Od tamtej pory moje myślenie zmieniło się diametralnie.
-Kogo moje piękne oczy widzą! –usłyszałam radosny krzyk Iwony
-Nie możesz spać? – spytałam trochę zbyt zgryźliwie
-Tak się składa. Pomyślałam, że cię tu spotkam. – zachichotała
Uśmiechnęłam się krzywo.
-Musisz się mocno nudzić, jak jesteś tutaj sama – stwierdziła prawdopodobnie zaczynając kolejny monolog
Uniosłam prawy kącik ust, ku górze. Dzisiaj było całkiem ciekawie…

***

-Codziennie tutaj siedzisz, o tak wczesnej porze? - zapytał
-Codziennie chodzisz na spacer, o tak wczesnej porze? – uśmiechnęłam się zadziornie
-Tak – odpowiedział – Przyjechałem na wakacje, ale nie mogę spać.
-Oj, biedaczek – zrobiłam bardzo smutną minę, a zaraz potem zaśmiałam się
Poczułam jego oddech na swojej twarzy. Ogarnęło mnie dziwne, nieznane dotąd uczucie.
-Jesteś bardzo blisko, prawda?
-Masz coś przeciwko? – wyszeptał
-Takie sztuczki na mnie nie działają – pokręciłam głową wyraźnie rozbawiona
-Czyżbyś gardziła moim urokiem osobistym?
-Przez grzeczność nie zaprzeczę – zaśmiałam się
Przyspieszony na moment oddech wskazywał, że i on był wyraźnie rozbawiony

***

Jakub:

Nie mam pojęcia, co mnie podkusiło, żeby do niej podejść. Jeszcze wczoraj dzięki swojej sile perswazji byłem pewien, że jej nie lubię.
Była zupełnie inna. Miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało. Nie potrafiłem tego nazwać, ale byłem też pewien, że nie miała tego żadna dziewczyna, którą wcześniej poznałem. To dziwne ‘coś’ kazało mi przysunąć się do niej i trwać tak, póki nie powiedziałaby, że kategorycznie mam się odsunąć. Założę się, iż posunęłoby mnie to do jeszcze bardziej szalonych rzeczy.

***

-Pierwszy raz nie wiesz, co powiedzieć? –zapytała zadziornie
-Ja? Pomyliłaś mnie z kimś – uśmiechnąłem się i oparłem się o grubą drewnianą belkę podtrzymującą dach
-A jednak zmieniłeś temat.
-Nigdy nie dajesz za wygraną? – spytałem
-Jak widać.
Pokręciłem głową. Trafiłem na godnego przeciwnika. Nigdy nie rozmawiałem tak z dziewczyną. To na zawsze walczyła o mnie. Za dużo było podane mi na tacy. Jestem beznadziejny – pomyślałem
-Nic nie powiesz? – zapytała nieśmiało, jakby bała się, że już uciekłem, nigdy mnie nie usłyszy
-A chciałabyś, żebym przemówił? – uniosłem brew, ku górze, chociaż nie mogła tego zobaczyć
-Musiałabym się zastanowić – pogłaskała swoją brodę charakteryzując się na wielkiego, zacnego myśliciela
-Znam odpowiedź- powiedziałem zadziornie
-Więc, czemu pytasz?
-Nie zadawaj pytań, to nie usłyszysz kłamstw, tak? – prychnąłem cicho
-Być może – odpowiedziała krótko, bez większego zastanowienia

***

Aleksandra:

-Nie jest tak źle, jak ci się wydaje.
-To super – powiedziała szybko, wyraźnie niezainteresowana moją odpowiedzią
-Przyszłaś do Mateusza? – zapytałam szybko, nim nabrała jeszcze powietrza, by wypowiedzieć kolejne zdanie
-Dlaczego tak myślisz? – poprawiła się na krześle – Do ciebie – machnęła nerwowo głową
Na moich ustach spoczął nikły uśmiech pełen tryumfu.

***

Charakteryzowała go spora, męska duma. Nie mam większego doświadczenia we flirtowaniu, ale chyba właśnie to robiłam. Miał w sobie dziwne ‘coś’, przez które nie mogłam o nim zapomnieć, które instynktownie zmuszało mnie do takiego zachowania, jakie właśnie przejawiałam.
-Nie bałeś się mnie – zaczęłam
-A miałem? – spytał z powątpiewaniem w głosie
-Wiesz, o czym mówię.
-Nie.
-Po prostu chcesz, żebym to powiedziała? – upewniłam się
-Tak.
-Większość ludzi boi się do mnie odezwać, bo najwyraźniej uważają, że zwykłym ‘cześć’ zranią mnie albo doprowadzą do jeszcze większej ślepoty – zaśmiałam się z absurdalności tego, co powiedziałam
-Nie wiedzą, ile tracą – powiedział, po czym uraczył mnie zwykłym ‘do zobaczenia’ i odszedł
Ale nie
On powiedział coś więcej.
Wystarczy tylko słuchać.

1 komentarz:

  1. Niebanalne, inne, ciekawe i świetnie napisane :). Czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń