Ludzie są
zabawnymi stworzeniami pełnymi sprzeczności i niejasności. Chcą być
nieprzerwanie szczęśliwi, a gardzą dobrem, które otrzymują każdego dnia.
Narzekają na swoje życie, pogłębiając się w bezsensownej depresji. Twierdzą, że
szczęście ich omija, ktoś na górze się nimi nie interesuje. Prawda jest
zupełnie inna. Winni są tylko oni. Oczekują wielkiego pudełka pełnego drogich
prezentów, nie dostrzegając małego pudełeczka, które leży obok ich łóżka
każdego dnia. Prezentu otrzymywanego zawsze, gdy otwieramy oczy. Dobra, bez
którego nic nie miałoby sensu i nic nie mogłoby trwać.
Życia
Oglądałam
kiedyś pewien program, w którym prowadzący pytał przypadkowych przechodniów, o
dziesięć rzeczy najcenniejszych dla nich. Jedna z nich szczególnie zapadła mi w
pamięć. Dziewczyna stwierdziła, że jest to właśnie życie, bo w nim zawiera się
wszystko, co najpiękniejsze. Miłość, radość, uśmiech bliskiej osoby,
najszczersze uściski, kiedy dwoje ludzi wybacza sobie swoje przewinienia. Od
tamtej pory moje myślenie zmieniło się diametralnie.
-Kogo moje
piękne oczy widzą! –usłyszałam radosny krzyk Iwony
-Nie możesz
spać? – spytałam trochę zbyt zgryźliwie
-Tak się
składa. Pomyślałam, że cię tu spotkam. – zachichotała
Uśmiechnęłam
się krzywo.
-Musisz się
mocno nudzić, jak jesteś tutaj sama – stwierdziła prawdopodobnie zaczynając
kolejny monolog
Uniosłam
prawy kącik ust, ku górze. Dzisiaj było całkiem ciekawie…
***
-Codziennie
tutaj siedzisz, o tak wczesnej porze? - zapytał
-Codziennie
chodzisz na spacer, o tak wczesnej porze? – uśmiechnęłam się zadziornie
-Tak –
odpowiedział – Przyjechałem na wakacje, ale nie mogę spać.
-Oj,
biedaczek – zrobiłam bardzo smutną minę, a zaraz potem zaśmiałam się
Poczułam
jego oddech na swojej twarzy. Ogarnęło mnie dziwne, nieznane dotąd uczucie.
-Jesteś
bardzo blisko, prawda?
-Masz coś
przeciwko? – wyszeptał
-Takie
sztuczki na mnie nie działają – pokręciłam głową wyraźnie rozbawiona
-Czyżbyś
gardziła moim urokiem osobistym?
-Przez
grzeczność nie zaprzeczę – zaśmiałam się
Przyspieszony
na moment oddech wskazywał, że i on był wyraźnie rozbawiony
***
Jakub:
Nie mam
pojęcia, co mnie podkusiło, żeby do niej podejść. Jeszcze wczoraj dzięki swojej
sile perswazji byłem pewien, że jej nie lubię.
Była
zupełnie inna. Miała w sobie coś, co mnie do niej przyciągało. Nie potrafiłem
tego nazwać, ale byłem też pewien, że nie miała tego żadna dziewczyna, którą
wcześniej poznałem. To dziwne ‘coś’ kazało mi przysunąć się do niej i trwać
tak, póki nie powiedziałaby, że kategorycznie mam się odsunąć. Założę się, iż
posunęłoby mnie to do jeszcze bardziej szalonych rzeczy.
***
-Pierwszy
raz nie wiesz, co powiedzieć? –zapytała zadziornie
-Ja?
Pomyliłaś mnie z kimś – uśmiechnąłem się i oparłem się o grubą drewnianą belkę
podtrzymującą dach
-A jednak
zmieniłeś temat.
-Nigdy nie
dajesz za wygraną? – spytałem
-Jak widać.
Pokręciłem
głową. Trafiłem na godnego przeciwnika. Nigdy nie rozmawiałem tak z dziewczyną.
To na zawsze walczyła o mnie. Za dużo było podane mi na tacy. Jestem
beznadziejny – pomyślałem
-Nic nie
powiesz? – zapytała nieśmiało, jakby bała się, że już uciekłem, nigdy mnie nie
usłyszy
-A
chciałabyś, żebym przemówił? – uniosłem brew, ku górze, chociaż nie mogła tego
zobaczyć
-Musiałabym
się zastanowić – pogłaskała swoją brodę charakteryzując się na wielkiego,
zacnego myśliciela
-Znam
odpowiedź- powiedziałem zadziornie
-Więc, czemu
pytasz?
-Nie zadawaj
pytań, to nie usłyszysz kłamstw, tak? – prychnąłem cicho
-Być może –
odpowiedziała krótko, bez większego zastanowienia
***
Aleksandra:
-Nie jest
tak źle, jak ci się wydaje.
-To super –
powiedziała szybko, wyraźnie niezainteresowana moją odpowiedzią
-Przyszłaś
do Mateusza? – zapytałam szybko, nim nabrała jeszcze powietrza, by wypowiedzieć
kolejne zdanie
-Dlaczego
tak myślisz? – poprawiła się na krześle – Do ciebie – machnęła nerwowo głową
Na moich
ustach spoczął nikły uśmiech pełen tryumfu.
***
Charakteryzowała
go spora, męska duma. Nie mam większego doświadczenia we flirtowaniu, ale chyba
właśnie to robiłam. Miał w sobie dziwne ‘coś’, przez które nie mogłam o nim
zapomnieć, które instynktownie zmuszało mnie do takiego zachowania, jakie
właśnie przejawiałam.
-Nie bałeś
się mnie – zaczęłam
-A miałem? –
spytał z powątpiewaniem w głosie
-Wiesz, o
czym mówię.
-Nie.
-Po prostu
chcesz, żebym to powiedziała? – upewniłam się
-Tak.
-Większość
ludzi boi się do mnie odezwać, bo najwyraźniej uważają, że zwykłym ‘cześć’
zranią mnie albo doprowadzą do jeszcze większej ślepoty – zaśmiałam się z absurdalności
tego, co powiedziałam
-Nie wiedzą,
ile tracą – powiedział, po czym uraczył mnie zwykłym ‘do zobaczenia’ i odszedł
Ale nie
On
powiedział coś więcej.
Wystarczy tylko
słuchać.